
Jak się przyjrzymy osobom, które najczęściej trafiają do psychiatry, to są to ludzie, których:
Po pierwsze stać na to. Wizyta w prywatnym gabinecie lub klinice to wydatek spory, około 150 złotych za wizytę. Skuteczna opieka to przynajmniej dwie wizyty w miesiącu na początkowym etapie. Bo trzeba dobrać leki i obserwować adaptację do farmaceutyków. Potem wystarczy raz w miesiącu, lub nawet rzadziej, jeśli lekarz jest skłonny wypisywać leki na większe ilości. Na wizytę u psychiatry lub terapię z NFZ czeka się długo. W przypadku terapii nawet do dwóch lat. Psychiatry nawet nie warto szukać, bo zmarnujemy czas, zasoby i nic z tego nie będzie. Wiec jak nie masz kasy – to zdychaj.
Po drugie – trzeba przełamać tabu. Bo to, że chodzisz do psychiatry jest nadal w Polsce piętnem, stygmatem. Kojarzy się negatywnie. Wiec osoba, która się na to decyduje, mimo zaburzeń, musi mieć odwagę.
Po trzecie – jest cała rzesza ludzi, którzy chodzą do psychiatry, bo mają z tego korzyści. Leki, zwolnienia, które ciężko podważyć, nawet przy kontrolach ZUS. Ponadto psychiatra może wystawić zwolnienie nawet do 6 miesięcy wstecz, wiec załatamy dziury kacowe czy lenistwo jak dobrze zakręcimy lekarza.

Dlatego trzeba niezmiernie ostrożnie podchodzić do tematu. Bo pomoc jest niezbędna, konieczna. Nie nastawiamy sobie sami nogi po złamaniu, a w przypadku depresji czy innych zaburzeń, mówimy o złamanym mózgu, duchu. Nie piętnuję całego środowiska, bo nie o to chodzi. Spotkałam na swojej drodze wspaniałych lekarzy, którzy nie tylko dobrze dobierają leki, potrafią nimi wyregulować życie prawie do normy, ale też służą pomocą w swoim wolnym czasie, nieodpłatnie, interwencyjnie. Są specjalistami z powołania, zawodowcami z dobrem pacjenta na pierwszym miejscu. Jednak jest grupa zwyrodnialców, którzy najwyraźniej mają sami poważne problemy ze sobą i dlatego zostali psychiatrami. Psychopaci, narcyzi, egoiści. Trafiają na studia medyczne i podejmują decyzję o takim kierunku, bo widzą potencjał dla zaspokojenia własnych chorych potrzeb i patologicznych pragnień.
Tak samo jak Ci szamani stanowią zagrożenie dla pacjentów, tak samo Ci udający psują całą branżę.
Ale o tym symulantach napiszę niebawem, bo to temat rzeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz