Zapewne wielu z Was, noszących tatuaże, kiedyś spotkało się
z sytuacją, że wzorek na Waszym ramieniu, nodze czy plecach, przestał Wam się
podobać. Czasem nie możecie nawet na niego patrzeć. I ani makijaż, ani ubranie
nie zmieni faktu, ze on tam jest. Co w takiej sytuacji? Jaki mamy opcje? JA
znam przynajmniej dwie i postaram się Wam napisać, co o nich sądzę. Bez skrupułów
i owijania w bawełnę.
Laser
Można pójść wybawić tatuaż laserowo. Pewnie, że można. Kosztuje
do od cholery. Z tego, co udało mi się znaleźć, to pojedyncza sesja z kolorowym
tatuażem o wymiarach 5 na 5 centymetrów to koszt około 200 – 250 złotych. Sesji
może być wymaganych kilka, co najmniej. Wszystko zależy od tego jak głęboko
tatuaż jest wbity, jak duży jest i jaka jest nasza wytrzymałość na ból. Po
laserowym wybawianiu zostaje biała blizna, ślad po działaniu lasera.
Jak to działa? Otóż laser w bardzo krótkich odstępach czasu
bombarduje nasza skórę, rozbijając barwnik na drobne cząsteczki, które są następnie
absorbowane przez organizm. Musi robić to bardzo szybkimi impulsami, bo inaczej
nasza skóra by się zagotowała. Serio. Kliniki oferujące taki zabiegi, reklamują
je, jako bezinwazyjne, bezpieczne i bezbolesne. I pewnie w większości tak jest.
Natomiast nie trudno trafić na słaby sprzęt czy mało fachowa obsługę, bo usługa
w Polsce jest stosunkowo nowa. I każdy, kto kiedyś miał do czynienia z laserem
wie, że to nie jest do końca bezbolesne.
Wrócę jeszcze do ceny, bo to jest tutaj najważniejsze.
Przeważnie dla pełnego usunięcia tatuażu, wymagane są 4 do 6 zabiegów. Czasem więcej,
jeśli tatuaż jest kolorowy lub dość duży. Większość klinik indywidualnie
wycenia zabiegi, ale jeśli się już zdecydujecie, to na 100% nie zejdziecie w
kosztach poniżej tysiąca złotych. Często będzie to Was kosztowało nawet kilka
tysięcy. I zawsze pozostaje ślad. Biała plama. Bo laser mnie tylko działa na
barwnik tatuażu, ale na całe komórki skóry – wiec nie ma opcji, żeby nie było
po tym śladu. I co zrobić z takim śladem? Najlepiej zakryć tatuażem…no właśnie
Cover
Tylko, po co wydawać kilka tysięcy złotych na usuniecie
czegoś, skoro technika powoduje, ze zostaje po tym blizna, znamię, które
wypada zakryć? Może warto, więc pomyśleć od razu o zakryciu starego, niechcianego
tatuażu, nowym wzorem? Na pewno wyjdzie taniej. Przeważnie zamykamy temat w jednej,
dwóch sesjach. I zamiast wstydliwej plamy, mamy nowy tatuaż. Musicie tylko
pamiętać o kilku rzeczach, jak już zdecydujecie się na cover.
Tatuaż, którym chcecie przykryć stary wzorek musi być większy.
Jeżeli chcecie kompletnie przykryć stary wzór, to musicie brać to pod uwagę. Tatuażyk
spod łopatki wielkości monety, może stać się wzorem na cała łopatkę. I nie żałujcie
sobie. Jeśli znajdziecie naprawdę fajny wzorek, lub zaprojektujecie coś
fantastycznego – do dzieła. Przykrywajcie stare dłubaninki.
Tatuaż, którym chcecie przykryć tary wzorek, przeważnie musi
być nieco ciemniejszy. Nie liczcie, że przykryjecie czarna plamę żółtym kleksem,
bo gdzieś to zawsze przebije, będzie „prześwitywać”.
Więc nie dziwcie się, jeśli tatuator przy
planowaniu covera nieco zmieni barwy, przyciemni wzór lub zaproponuje zastosowanie
innej gamy kolorystycznej. To naturalne, bo tatuażyści wiedzą, jak poszczególne
pigmenty ze sobą grają, jak się nakładają i jaki efekt dają. Więc nie marudzimy
jak zamiast fioletu, wejdzie granat. Pamiętajcie - to Was tatuator ratuje, nie
wy jego J
Jako osoba wytatuowana, nie jestem zwolenniczką usuwania tatuaży,
jakąkolwiek metodą. Bo pewnie metod jest jeszcze kilka, z przeszczepem skory włącznie.
Wolę jednak zrobić cover, nawet, jeśli miałoby to oznaczać wbijanie czerni na
blachę. Nie wiecie, co to znaczy „na blachę”? To ostateczna forma covera.
Wszystko na czarno. Chociaż ja zawsze myślę, że jak dojdzie do tego, to
poproszę tatuażystę, żeby zasymulował w takim coverze nocne niebo. Niech
zostawi trochę prześwitów w kształtach gwiazd. Przynajmniej niech udaje to kolejny
tatuaż J
W weekend troszkę odpoczywałam i chorowałam, wiec będziemy teraz
nadrabiać, bo tematów i pomysłów mam trochę. Więc obserwujcie spokojnie moje
profile społecznościowe – FB,
Twittera, Instagrama. I dodawajcie mnie
na Snapie: anjatattoo. Tam też się produkuje i wygłupiam. Codziennie coś J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz