Wracam jak bumerang do Instagrama. Bo jest kilka
rzeczy, które mnie irytują w tym „półświatku”. I jeśli kogoś urażę, nadepnę komuś
na odcisk, to tylko, dlatego, że robicie jedną z tych rzeczy. Jeśli nie
łapiecie się i jesteście fair – to nie o Was J
Followersi
Największym grzechem jest kupowanie followersów. Bo to
oznacza, że wiesz, jak mierną osobowością jesteś i musisz sobie sztucznie
podbić cyferki, żeby się dobrze poczuć, albo zacząć zarabiać na IG. To jest
zwykłe kupowanie sobie reklamy – powiedzą inni. Ok, jeśli wiesz, że
reklamodawca, na którym Ci zależy, nie wejdzie deal, dopóki nie osiągniesz określonej
liczby obserwujących i stawia taki warunek – kupuj. To jest ten poziom, na którym
może to zostać wybaczone. Jeśli natomiast startujesz i pierwszym krokiem jest zapłacenie, za nabicie kilku lub kilkudziesięciu tysięcy polubień, to po prostu kupujesz
sobie armię zombie, którzy nie widzieli twojego profilu, nie znają Cię i nie są
wiarygodną grupą docelową. Pamiętajcie, że jak chcecie coś osiągnąć na bazie swoich
obserwujących, to muszą oni być realnymi ludźmi, którzy kupują Ciebie, dlatego że chcą, nie, dlatego, że ktoś ich wrzucił do bazy. Serio. Lepiej mieć kilka
tysięcy aktywnych i partycypujących obserwujących niż kilkadziesiąt tysięcy
kupionych zombie, co nawet nie kumają, kogo lubią.
Szmaty
Wiem, że na IG są dziesiątki, jeśli nie więcej, dziewczyn, które
dostają ubrania do reklamowania od producentów, ze sklepów internetowych itd. Widzę
jednak też mnóstwo dziewczyn, które kupują ciuchy i udają, że je dostają za
darmo przez IG. I to ma dwa negatywne cechy.
Po pierwsze – po prostu kłamiecie, a kłamstwo ma krótkie
nogi. Bo jeśli kupiliście ciuch nieznanego jeszcze projektanta, albo mało znanej
marki i pozujecie na ich „gwiazdę” i kłamiecie, że dostaliście ciuchy za free,
to jest kilka sposobów na sprawdzenie tego. Poza tym, taka firma prędzej czy
później wejdzie w jakiś deal, gdy rozpozna potencjał IG i wtedy może się
okazać, że wybierze kogoś na wyłączność i ogłosi to u siebie…wpadka. Ups!
Dlatego jak coś kupujecie, to nie kłamcie, że dostaliście od producenta czy
dystrybutora. Możecie powiedzieć że macie, że się podoba, że jest super. Kłamstwo
wyjdzie i stracicie na wiarygodności. Nie mówiąc już o nadszarpnięciu wizerunku
u potencjalnych reklamodawców.
Po drugie – tworzycie mit, że wszyscy tak mogą. Z całym
szacunkiem – nie wszyscy. Pani Jola z warzywniaka, która wrzuca dużo zdjęć i ma
dużo obserwujących, raczej nie stanie się twarzą znanej marki, która adresuje
swoją grupę docelową w użytkowników Instagrama. Musicie mieć „to coś”. Urodę,
charakter, pazur, osobowość – bycie zwykłym, bycie setną kopią tego, co już na
IG jest, nie daje żadnych gwarancji sukcesu czy zarobku.
Więc ostrożnie z pozowaniem na celebrytkę, bo robicie krzywdę
sobie, ale też innym.
Biznes
Nie każde twoje spotkanie, które wrzucasz na IG w formie filmików,
to spotkanie „biznesowe”. Nie każdy twój post to „reklama”. Nie każda Twoja
wypowiedź, to „marketing”. Kłamstwa,
kłamstwa, kłamstwa. Daleko nie zajedziecie, gdy opowiadacie, jak to się
spotkaliście w interesach w centrum handlowym, a na filmiku widać, że w szkolnej
teczce macie swoje CV. Nie wiem, co chcecie zyskać budując wokół siebie enigmę „biznesu”
i wielkich interesów, ale to zwyczajnie wystaje Wam z butów za każdym razem. Dlaczego
jak idę do kibelka to nie powiem, że muszę na chwilę wyjść, tylko muszę
ściemniać, że idę w celach kosmetyczno-estetycznych do profesjonalnego gabinetu
(czytaj – wysrać się do kibla). Nie musicie nazywać spotkania o pracę,
spotkaniem biznesowym. Robicie sobie sami tym krzywdę. Bo dziś pracodawcy i
reklamodawcy patrzą uważnie na media społecznościowe. I jak idziesz na
spotkanie biznesowe, to masz pracę lub prowadzisz własny interes. I trafiasz do
takiego pracodawcy i on pyta – a co z tym interesem, co go miałaś i się chwaliłaś
na IG? Co dopowiesz? Bo nie ma dobrego wyjścia z takiego impasu. Po prostu
kłamałaś i teraz to wyjdzie.
Więc jeśli nie chcecie nazywać wprost, obrazowo i bezpośrednio
tego, co robicie, to starajcie się przynajmniej nie budować wokół tego aury czegoś
więcej niż to jest. Pamiętajcie, że Waszym kapitałem są Wasi obserwujący,
jak ich okłamiecie, to stracicie ten kapitał, jego aktywność, szacunek i wszystko,
co jest cenione w dużej publiczności.
Kopiści
Już o tym pisałam.
Jeśli korzystacie z pomysłu kogoś innego, mówicie coś, co ktoś już napisał, lub
powiedział, to przynajmniej miejcie cywilną odwagę powiedzieć o tym, że się
inspirujecie, odpowiadacie. Pomagacie wszystkim zainteresowanym. Jak ordynarnie
zrzynacie coś od kogoś, lub czytacie jego teksty i nie wspominacie o nim samym,
to świadczy o Was bardzo źle, a jak pisałam tutaj wcześniej – kłamstwa i tego typu
akcje szybko wychodzą i są łatwe do sprawdzenia.
Edytor
I na koniec – drogie panie. Jeżeli prowadzicie profile
prywatne i na nich chcecie prowadzić rozszerzoną działalność (reklamowanie ciuchów,
kosmetyków), to nie przesadzajcie z filtrami, photoshopem czy innymi narzędziami
do poprawiania. Traci na tym wasza autentyczność. I naprawdę, żyjemy w czasach,
gdy poprawienie sobie nosa, ust czy policzków przy pomocy medycyny estetycznej
spotyka się z krytyką od ludzi, którzy siedzą jednymi półdupkami ze sto lat za całym
światem. Wiec nie ma potrzeby kłamać, że się nic nie robiło, jak wystarczy
przejść na Wasze zdjęcia sprzed roku, dwóch żeby zobaczyć, że taka zmiana bez
ingerencji medycznej jest anatomicznie niemożliwa. Drogie panie – robimy to żeby
wyglądać lepiej, czuć się lepiej same ze sobą i wzbudzać zachwyt u widzów.
Dlaczego mając takie motywacje je ukrywamy? Przecież to bez sensu. Jak atakuje
Was taki niekarmiony troll z tekstem – „sztuczna jesteś, więcej sobie tego
wstrzyknij, to będziesz miała usta jak dupa pawiana” to nie zaprzeczajcie,
jeśli to robicie. Bo jego nakręcacie i zaraz Wam wklei zdjęcie sprzed zabiegu i
posypie się fala hejtu. Zwłaszcza, że jeśli to robicie, to też dla tych ludzi, którzy
chcą was oglądać. Nie tylko dla siebie. I otwartość w temacie pomaga. Kłamstwa,
po raz setny – wyjdą tak czy inaczej i tutaj nie ma szansy na wygraną. Żadnej.
Więc, jeśli startujesz na IG i masz jakieś plany, to nie
patrz na inne „gwiazdy”. Spójrz na siebie, oceń, co masz do zaoferowania, co możesz
dać innym. Jak to będzie szczere i autentyczne, to gdzieś z tym dojdziesz.
Wolniej lub szybciej, ale naprawdę ludzie cenią bardziej autentyczność niż
szablonowość, prawdę niż ściemę i oryginalność niż powielanie. Ale to Wasz
wybór, każdy musi przetrzeć swoją drogę. Ja cenię to, o czym piszę i drażni mnie
to, co wymieniam i piętnuje. Powtórzę – jeśli nie robisz tych rzeczy – nie mam
problemu z Tobą. Nie atakuje też nikogo personalnie tylko mówię o zjawiskach,
obserwacjach. Wiec jak czujesz się urażona – Twój problem. Ja śpię spokojnie,
bo nie robię tych rzeczy. Z szacunku dla publiczności. J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz