czwartek, 17 listopada 2016

Kłamstewka Instagrama

Wracam jak bumerang do Instagrama. Bo jest kilka rzeczy, które mnie irytują w tym „półświatku”. I jeśli kogoś urażę, nadepnę komuś na odcisk, to tylko, dlatego, że robicie jedną z tych rzeczy. Jeśli nie łapiecie się i jesteście fair – to nie o Was J


Followersi


Największym grzechem jest kupowanie followersów. Bo to oznacza, że wiesz, jak mierną osobowością jesteś i musisz sobie sztucznie podbić cyferki, żeby się dobrze poczuć, albo zacząć zarabiać na IG. To jest zwykłe kupowanie sobie reklamy – powiedzą inni. Ok, jeśli wiesz, że reklamodawca, na którym Ci zależy, nie wejdzie deal, dopóki nie osiągniesz określonej liczby obserwujących i stawia taki warunek – kupuj. To jest ten poziom, na którym może to zostać wybaczone. Jeśli natomiast startujesz i pierwszym krokiem jest zapłacenie, za nabicie kilku lub kilkudziesięciu tysięcy polubień, to po prostu kupujesz sobie armię zombie, którzy nie widzieli twojego profilu, nie znają Cię i nie są wiarygodną grupą docelową. Pamiętajcie, że jak chcecie coś osiągnąć na bazie swoich obserwujących, to muszą oni być realnymi ludźmi, którzy kupują Ciebie, dlatego że chcą, nie, dlatego, że ktoś ich wrzucił do bazy. Serio. Lepiej mieć kilka tysięcy aktywnych i partycypujących obserwujących niż kilkadziesiąt tysięcy kupionych zombie, co nawet nie kumają, kogo lubią.

Szmaty


Wiem, że na IG są dziesiątki, jeśli nie więcej, dziewczyn, które dostają ubrania do reklamowania od producentów, ze sklepów internetowych itd. Widzę jednak też mnóstwo dziewczyn, które kupują ciuchy i udają, że je dostają za darmo przez IG. I to ma dwa negatywne cechy.

Po pierwsze – po prostu kłamiecie, a kłamstwo ma krótkie nogi. Bo jeśli kupiliście ciuch nieznanego jeszcze projektanta, albo mało znanej marki i pozujecie na ich „gwiazdę” i kłamiecie, że dostaliście ciuchy za free, to jest kilka sposobów na sprawdzenie tego. Poza tym, taka firma prędzej czy później wejdzie w jakiś deal, gdy rozpozna potencjał IG i wtedy może się okazać, że wybierze kogoś na wyłączność i ogłosi to u siebie…wpadka. Ups! Dlatego jak coś kupujecie, to nie kłamcie, że dostaliście od producenta czy dystrybutora. Możecie powiedzieć że macie, że się podoba, że jest super. Kłamstwo wyjdzie i stracicie na wiarygodności. Nie mówiąc już o nadszarpnięciu wizerunku u potencjalnych reklamodawców.

Po drugie – tworzycie mit, że wszyscy tak mogą. Z całym szacunkiem – nie wszyscy. Pani Jola z warzywniaka, która wrzuca dużo zdjęć i ma dużo obserwujących, raczej nie stanie się twarzą znanej marki, która adresuje swoją grupę docelową w użytkowników Instagrama. Musicie mieć „to coś”. Urodę, charakter, pazur, osobowość – bycie zwykłym, bycie setną kopią tego, co już na IG jest, nie daje żadnych gwarancji sukcesu czy zarobku.

Więc ostrożnie z pozowaniem na celebrytkę, bo robicie krzywdę sobie, ale też innym.

Biznes


Nie każde twoje spotkanie, które wrzucasz na IG w formie filmików, to spotkanie „biznesowe”. Nie każdy twój post to „reklama”. Nie każda Twoja wypowiedź, to „marketing”.  Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa. Daleko nie zajedziecie, gdy opowiadacie, jak to się spotkaliście w interesach w centrum handlowym, a na filmiku widać, że w szkolnej teczce macie swoje CV. Nie wiem, co chcecie zyskać budując wokół siebie enigmę „biznesu” i wielkich interesów, ale to zwyczajnie wystaje Wam z butów za każdym razem. Dlaczego jak idę do kibelka to nie powiem, że muszę na chwilę wyjść, tylko muszę ściemniać, że idę w celach kosmetyczno-estetycznych do profesjonalnego gabinetu (czytaj – wysrać się do kibla). Nie musicie nazywać spotkania o pracę, spotkaniem biznesowym. Robicie sobie sami tym krzywdę. Bo dziś pracodawcy i reklamodawcy patrzą uważnie na media społecznościowe. I jak idziesz na spotkanie biznesowe, to masz pracę lub prowadzisz własny interes. I trafiasz do takiego pracodawcy i on pyta – a co z tym interesem, co go miałaś i się chwaliłaś na IG? Co dopowiesz? Bo nie ma dobrego wyjścia z takiego impasu. Po prostu kłamałaś i teraz to wyjdzie.

Więc jeśli nie chcecie nazywać wprost, obrazowo i bezpośrednio tego, co robicie, to starajcie się przynajmniej nie budować wokół tego aury czegoś więcej niż to jest. Pamiętajcie, że Waszym kapitałem są Wasi obserwujący, jak ich okłamiecie, to stracicie ten kapitał, jego aktywność, szacunek i wszystko, co jest cenione w dużej publiczności.

Kopiści


Już o tym pisałam. Jeśli korzystacie z pomysłu kogoś innego, mówicie coś, co ktoś już napisał, lub powiedział, to przynajmniej miejcie cywilną odwagę powiedzieć o tym, że się inspirujecie, odpowiadacie. Pomagacie wszystkim zainteresowanym. Jak ordynarnie zrzynacie coś od kogoś, lub czytacie jego teksty i nie wspominacie o nim samym, to świadczy o Was bardzo źle, a jak pisałam tutaj wcześniej – kłamstwa i tego typu akcje szybko wychodzą i są łatwe do sprawdzenia.

Edytor


I na koniec – drogie panie. Jeżeli prowadzicie profile prywatne i na nich chcecie prowadzić rozszerzoną działalność (reklamowanie ciuchów, kosmetyków), to nie przesadzajcie z filtrami, photoshopem czy innymi narzędziami do poprawiania. Traci na tym wasza autentyczność. I naprawdę, żyjemy w czasach, gdy poprawienie sobie nosa, ust czy policzków przy pomocy medycyny estetycznej spotyka się z krytyką od ludzi, którzy siedzą jednymi półdupkami ze sto lat za całym światem. Wiec nie ma potrzeby kłamać, że się nic nie robiło, jak wystarczy przejść na Wasze zdjęcia sprzed roku, dwóch żeby zobaczyć, że taka zmiana bez ingerencji medycznej jest anatomicznie niemożliwa. Drogie panie – robimy to żeby wyglądać lepiej, czuć się lepiej same ze sobą i wzbudzać zachwyt u widzów. Dlaczego mając takie motywacje je ukrywamy? Przecież to bez sensu. Jak atakuje Was taki niekarmiony troll z tekstem – „sztuczna jesteś, więcej sobie tego wstrzyknij, to będziesz miała usta jak dupa pawiana” to nie zaprzeczajcie, jeśli to robicie. Bo jego nakręcacie i zaraz Wam wklei zdjęcie sprzed zabiegu i posypie się fala hejtu. Zwłaszcza, że jeśli to robicie, to też dla tych ludzi, którzy chcą was oglądać. Nie tylko dla siebie. I otwartość w temacie pomaga. Kłamstwa, po raz setny – wyjdą tak czy inaczej i tutaj nie ma szansy na wygraną. Żadnej.


Więc, jeśli startujesz na IG i masz jakieś plany, to nie patrz na inne „gwiazdy”. Spójrz na siebie, oceń, co masz do zaoferowania, co możesz dać innym. Jak to będzie szczere i autentyczne, to gdzieś z tym dojdziesz. Wolniej lub szybciej, ale naprawdę ludzie cenią bardziej autentyczność niż szablonowość, prawdę niż ściemę i oryginalność niż powielanie. Ale to Wasz wybór, każdy musi przetrzeć swoją drogę. Ja cenię to, o czym piszę i drażni mnie to, co wymieniam i piętnuje. Powtórzę – jeśli nie robisz tych rzeczy – nie mam problemu z Tobą. Nie atakuje też nikogo personalnie tylko mówię o zjawiskach, obserwacjach. Wiec jak czujesz się urażona – Twój problem. Ja śpię spokojnie, bo nie robię tych rzeczy. Z szacunku dla publiczności. J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz